piątek, 4 stycznia 2013

Jama! Smocza?! Nie.... Michalikowa!

Floriańska 45. Niedaleko całkiem od św. Jana 1, można dojść np. tak: 3 razy skręcić w lewo idąc przez Rynek, a można 2 razy w prawo i raz w lewo, przez Zaułek Niewiernego Tomasza. Którą drogę wybierał Feliks Jasieński?


Przy Floriańskiej 45 jest Jama Michalika, lokal legendarny. Legendarny był już w roku 1928, kiedy w Kuryerze Literacko-Naukowym wydrukowano artykuł "Boy" i "Zielony Balonik" (w roku 1928 Jama "klasyczna już dzisiaj" jest odwiedzana przez turystów).

Jama Michalikowa kojarzy się nam z kabaretem Zielony Balonik. Zielony Balonik zaś z Boyem, ciętą satyrą, zabawą, "Szopką" i "Redutami" (nawiasem mówiąc: ciekawe kto wymyślił i kiedy, że reduta ma oznaczać "publiczny bal maskowy"?).

Oto zdjęcie z jeden z redut (rok 1911), na którym u dołu widzimy Feliksa Jasieńskiego (w stroju marynarza).



Reduty karnawałowe... "Wracając do "Zielonego Balonika" przypomnieć jeszcze się godzi drugą platformę tych wesołkowych igraszek, jaką były (...) "Reduty", na których przejawiała się ta bujność i radość życia, propagowana tak skutecznie w "Jamie Michalikowej. (...) Jedna z tych ostatnich redut, została również schwytaną na fotografji, z której można powziąć bodaj słabe wyobrażenie o bujności fantazji i oryginalnych pomysłach kostjumów, które były tem bardziej cenione, im pomysłowiej zaimprowizowane z byle czego! Więc dywanik ze ściany, jakaś cenna szmatka z pracowni artysty, tekturowa rura z kolorowego papieru, nalepione na fraku - oto elementy, z których tworzyło się te fantastyczne stroje".


Balonik w Jamie


„O cukierni? Mamy to czytać?” - tak zaczyna Zenon Pruszyński swoją książkę o Jamie Michalika (1930). To prawdziwy przewodnik po ówczesnym wystroju kawiarni z opisem dzieł, które pozostawili tam artyści, częściowo jako zamiennik żywej gotówki za spożyte napoje wyskokowe. Jakie tam są historie opisane: o kościotrupach artystów straszących dyrektora Muzeum Narodowego, pancernikach w porcie pod Wawelem, o postaciach nagich, którym domalować należało ubrania... Przeczytamy, że pieczywo białe było zabronione swego czasu i Apolinarego Michalika donosami niejaka Witoszyńska gnębiła...

Manggha w Jamie - jak najbardziej!


Szukamy śladów Mangghi. Jest obraz! Co ciekawe, Pruszyński o tym obrazie nie pisze w roku 1930. Leci ptaszysko z głową ludzką (Jasieńskiego), uczepiony do ptaszyska jest człek po głowie się drapiący. Lecą nad jakąś wodą, pod nimi też jakby wyspa i sosny w stylu japońskim namalowane. Całość na styl japońskiego drzeworytu wykonana, a napisy mówią, że to „Wyczół z Mangą lecą do Japonii”. Kazimierz Sichulski namalował.


W Jamie współczesnej.


"Wyczół z Mangą lecą do Japonii" (Kazimierz Sichulski)
(Chyba już dolecieli - brzeg morza i sosny bardzo japońskie!)



W Jamie Michalikowej A.D. 1930 spotykamy jeszcze Mangghę na innych obrazach.

Oto one (opisy i numeracja cytowane w oryginalnej pisowni za Pruszyńskim):

9. W pośrodku ściany wisi obraz t. zw. „Kabaret Zielonego Balonika” namalowany przez słynnego polskiego karykaturzystę art. mal. Kazimierza Sichulskiego. Obraz przedstawia w karykaturze zespół ówczesnego kabaretu, jak rozbawiony w „Jamie Michalika” wyszedł ku Rynkowi Głównemu i w pląsach wzbił się na poziom i budowle. (...) w postaci nietoperza z głową ludzką Feliks Jasieński, zwany „Mangą”, któremu u ogona na nitce powiewa kartka z napisem „Muzeum Narodowe”. To dla satyry, że swoje muzealne zbiory różnym miastom po kolei ofiarowywał - a następnie zmieniał zamiary. Na drugiej nitce nad nim unosi się balonik japoński. Feliks Jasieński był znanym i zagranicą zbieraczem sztuki dalekiego wschodu, oraz dzieł sztuki malarskiej mistrzów współczesnej Polski. Ostatnio po wojnie darował cenne zbiory Muzeum narodowemu w Krakowie.

41.”Aeroplan”. Był okres w Akademji Sztuk Pięknych, gdzie się wzajemnie profesorowie zwalczali i dzielili na obozy. Feliks Jasieński przystał do jednego z nich. Artyści wpadli na koncept zrobienia aeroplany, (bo był w modzie i nowością). Jest satyra w obrazie. A mianowicie zniechęcony do Krakowa nieuznawaniem japońszczyzny Mangha Jasieński, zabiera swych kompanów na samolot. Artyści wykorzystali wentylator kawiarni, jako motor dwupłatowca. Kierownicę dzierży prof. Pankiewicz, obok po prawej ręce siedzi prof. i rektor Fałat z aparatem fotograficznym, a u klapy surduta ma order pruski, który za zezwoleniem władz austriackich dzień przedtem otrzymał; na dolnej płaszczyźnie stoi prof. art. rzeźb. Konstanty Laszczka z chustką czerwoną w ręce, a więcej na lewo skulony twór, to dzieło rąk jego. Jasieński w bułgarce, położywszy się, uszczęśliwia rozrzucanemi próbkami japońskiemi na pożegnanie Kraków. U góry na prawo prof. Wyczółkowski żądny wrażeń wygląda z ponad górnej płaszczyzny nośnej. (...) Malowane olejno przez trzech artystów: Stefana Filipkiewicza, Stanisława Kamockiego i Alfonsa Karpińskiego.

Projekty restauracji Wawelu: Podczas wykupu i terminu zbliżającego się opuszczenia Wawelu przez wojska austrjackie, aktualną sprawą była restauracja i urządzenie tej rezydencji królewskiej. Na ten temat posypały się dowcipy i satyry atakujące komitet restauracyjny i artystów. - Zielony Balonik nie drzemał, była to woda na jego młyn, ułożono piosenki, zailustrowano barwnie i do obrazów wiersze skomponowano. Było ich 6 na jednym wieczorze wystawionych.
3. Wawel według projektu Feliksa Jasieńskiego. Napis „Wawel Manghi 1905”, cały ozdobiony na japońską modłę, na wieżach chorągwie japońskie zatknięte; był bez wierszyka tylko pokazany gościom.

58. Szafa duża z lalkami z Szopki krakowskiego Zielonego Balonika. (...) Feliks "Mangha" Jasieński, właściciel zbiorów cennych sztuki wschodniej i współczesnej galerii obrazów malowanych przez słynnych mistrzów, które podarował dla Muzeum Narodowego w Krakowie.

Tyle Zenon Pruszyński w roku 1930 (Jama Michalika, lokal Zielonego Balonika).


Zaginiony klucz...

Jeszcze jeden zabawny fragment prasy (6. lutego 1928): "Za miejsce zebrań sprzysiężonych, służyła od początku klasyczna już dzisiaj "Jama Michalikowa", której wszystkie ściany - dzięki niepohamowanym malarzom, opętanym furją uzewnętrzniania się - pokryły rychło liczne malowidła i rysunki, pstrokate szkice i kicze, niczem freski wnętrza grobowca Tutenkhamena. Za tysiąc lat będą się może głowić przyszli uczeni, co znaczą te hieroglify, te "Wawele" ukostjumowane w coraz innym stylu, te zwarjowane symbole, stojące na głowie, do których klucz zaginął."

Szopki jasełkowe...

 "Samą autentyczną "Szopkę" można jeszcze oglądać na miejscu, w "Jamie". Jest to imponująca budowla, na model tych krakowskich "szopek", lepionych przez wyrostków podmiejskich, jakie barwnemi plamami zwykły ożywiać "Linję A-B" przed świętami Bożego Narodzenia. Różnica leży w wymiarach i w tem, że tu każdy kontur i każdy kolorowy papierek, komponował i nalepiał - artysta." (za Kyryerem).




"Przez scenkę teatru kukiełek przesuwały się, jako aktorzy dorocznej rewji, ruchome figurki, z których każda była znakomitą karykaturą wybitnych osobistości ówczesnego Krakowa. Wszystko, co w danej chwili wybijało się nad poziom, chwytano w lot - i oskubane z piórek dostojeństwa i powagi, strojono w błazeńskie szaty i wypychano żywcem na scenkę, pod chłostający bicz sowiżdrzalskiej satyry. Cięte, do siódmej skóry sięgające "słówka", z pod pióra Tapera - Noskowskiego i Boy'a Żeleńskiego - nie oszczędzały nikogo, lecz i nikogo nie urażały, tak pysznym był szmermel dowcipu, strojący grot ukryty, a zawsze trafny. Rozumiano dobrze, że kabaretowa piosenka jest tak samo dobrą, a może i lepszą drogą do rozgłosu i popularności, jak każda inna".



Baloniki A.D. 2012


Zielony został zamknięty w Jamie i oglądają go turyści...



Baloniki innych kolorów są widywane na Rynku Głównym...


i stanowią przedmiot wymiany barterowej.



Do gondoli białego balonika można nawet wsiąść...


żeby z góry zobaczyć Mangghę!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz